niedziela, 22 marca 2015

Zadrogie Podsumowanie - zupełnie nowy post. Niepodobny do poprzedniego!

To już drugi odcinek cyklu moich subiektywnych podsumowań. Dosyć nieregularnych (i tu mam ochotę na niezbyt "smaczne" porównanie, ale je sobie odpuszczę). Nie będę się tłumaczyć, dlaczego nie potrafię trzymać się ustalonych terminów (chociaż w tym przypadku żadnych nie było). Przeszłabym już do sedna, ale to mój blog i na razie mi się nie chce. Może za kilka zdań...

Miniony tydzień chyba nie wniósł zbyt wiele do polskiego show-biznesu (jednak zaczęłam właściwy temat wcześniej... chyba muszę zmienić leki, bo nawet sama sobie zaprzeczam i to jeszcze poprzez klawiaturę. Nie mieszkam w pojedynkę, więc mówienie do siebie odpada). To tyle. Zaczynamy!

Ten tydzień zdominowały programy typu reality show – z gwiazdami lub nie.

O chronologię nawet się nie dopytujcie. Nie obchodzi mnie ona i nie będzie. Za trzydzieści lat zamierzam obchodzić osiemnastkę.

Celebrity Splash! Nie oglądałam trzeciego odcinka. Ale wiem, że niektórzy STAWALI na głowie, żeby widownię przed telewizory przyciągnąć. Pozdro Mongolski Chińczyku! Sztucznym wzwodem świata nie zwojujesz, bo statystyk oszukać się nie da ;).

Z Tańca z Gwiazdami odpadł Norbi, co mnie bardzo zasmuciło. Żartowałam! Zasmuciło mnie to, że taniec Bożenki z Klanu został źle ocieniony. No dlaczego?! Bo drewniany? Wypowiedzi jurora Malitowskiego są bardziej drewniane niż ławki w kościołach, a nikt się tym zbytnio nie przejmuje. Na szczęście Bożenka ocalała, a jej podrygi nadal będą umiały wieczory Polakom.

W You Can Dance przechodzą tylko najładniejsi tancerze (i tancerki of kors). Piróg ciągle płacze. Agustin marszczy brwi, chociaż tak się ślini do niektórych uczestniczek, że nie chcę się domyślać co robi po nagraniach. Natomiast nasza smutna Kinga Rusin nawet nie może być ozdobą stołu jurorskiego, bo ktoś ją ubiera w brzydkie sukienki. Temat Kazadi pominę wielokropkiem... O!

Mali Giganci wzbudzają skrajne emocje. Tutaj również się nie rozpiszę, bo za dziećmi przepadam tak samo, jak muzułmanin za golonką.

Pozostałe wydarzenia tygodnia to:

  1. Rozpadło się "ciało astralne". Tak, tak. Włodarczyk i Krawczyk już nie są razem. Galaktyka ta sama, łóżko niestety nie.
  2. Kuźniar chciał zabłysnąć super lifehackiem, ale wyszedł na buraka-cebulaka. W rezultacie coraz więcej ludzi go nie lubi, nawet jeżeli w duchu przyznają mu rację ;).
  3. Anna Guzik się spociła i pozwoliła na sfotografowanie tego „precedensu”. No nie! Nie wierzę! A tak serio, to wierzę, bo miałam biologię w szkole. Wiem co to gruczoły potowe, po co są i ogólne mnie to nie śmieszy, ani nie gorszy. Po prostu nic innego nie przyszło mi do głowy.

Koniec na dziś. Przepraszam za brak obrazków. Wiem jednak, że w waszych mądrych mózgach na pewno pokazały się o wiele lepsze, od takich, które ja zrobiłabym w gimpie.

4 komentarze:

  1. Uwielbiam Twój kąśliwy komentarz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję :))), a ja doceniam Twoje przepisy, chociaż pewnie nigdy nie wcielę ich w żywność :D

    OdpowiedzUsuń
  3. "przepadam tak samo jak muzułmanin za golonką" jest moim tekstem dnia! Dziękuję za umilenie poniedziałku! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. "[Egurola] tak się ślini do niektórych uczestniczek, że nie chcę się domyślać co robi po nagraniach" - myślałam o tym samym oglądającnajnowsze odcinki :D i też uwielbiam twoją kąśliwość :)

    OdpowiedzUsuń