wtorek, 31 marca 2015

Będę niemiła

Właśnie oglądam Taniec z gwiazdami. Wróć! To jeszcze raz...

Właśnie oglądam Dancing with the stars – Taniec z gwiazdami. Ten program mnie odpręża, bo tańczyć nie umiem, więc ewentualne błędy "gwiazd" mnie nie stresują. Chociaż muszę się pochwalić, że potrafię przewidzieć oceny jurorów i przegraną parę. Mam na to świadka, a czasem nawet świadków (nie wstydzę się, że oglądam kiczowate programy! Moi przyjaciele i znajomi to wiedzą i akceptują, a nawet im za to nie płacę). Znowu trochę odbiegłam od tematu. Ogólnie chodzi o to, że ten program mnie relaksuje i wtedy łatwiej mi się pisze.

Dzisiaj chcę się z Wami podzielić jednym z moich sekretów. Otóż jestem hejterem. Chociaż pewnie dało się to zauważyć w poprzednich wpisach... Spokojnie jest dalsza część. Obiektem moich kpin jest Honorata Skarbek. Dlatego nie przedłużając – oto przed Państwem:

10 POWODÓW DLACZEGO HEJTUJĘ HONORATĘ SKARBEK:

  1. Nie umie śpiewać. A może umie? Chciałabym to wiedzieć. Jednak ZAWSZE kiedy powinna śpiewać "na żywo" dziwnym zrządzeniem losu ma chore gardło. Z. A. W. S. Z. E. Eska Music Awards – chora. Opole – chora. Sopot – chora. Grammy – chciałaby! Chociaż i tak byłaby chora... i tak przechodzimy do...

  2. Jej hipokryzji. Skoro tak często podupada na zdrowiu, to powinna o nie dbać. Papierosy raczej stanu dróg oddechowych nie polepszają. Rozumiem, że wszystko jest dla ludzi: alkohol, fajki, imprezy, głupie programy. Najważniejsze, żeby zachować równowagę. Dlatego ja nie oglądam wszystkich paradokumentów ;). Nasza Honoratka wcale nie kryje się ze swoim nikotynowym nałogiem. Tylko po jaką cholerę potem narzeka, że ma problemy z gardłem?! 

  3. Była w Tańcu z Gwiazdami! To akurat czysta zazdrość, niczym nieuargumentowana. Szczęśliwie odpadła jako druga. Jedyną pocieszającą rzeczą, była jej sukienka w pierwszym odcinku. Chyba nie mogli jej ubrać w nic gorszego. W tym przypadku brzydkie ubranie mnie cieszyło. Zresztą sami oceńcie:



  4. Swoją karierę zaczęła od piosenki brzmiącej następująco: No łan, No łan, No łan... i tak przez 3 minuty.

  5. Jej pozostałe „hity” mają w sobie tyle sensu, co słynna Karina Grzybów. Przytoczę kilka fragmentów: „I wanna runaway. I don`t wanna runaway” „Mów mi lalala love you” (W refrenie chce słyszeć „kokoko kocham cię”, a wcześniej śpiewa, że miłość się skończyła), „Sabotaż teraz cofnij się, nie boję się” (Serio? A krytyków muzycznych powinnaś...), „Znajdź swój rozkład jazdy. Znajdź i wyrzuć GPS” (Po co szukać czegoś, co chce się od razu wyrzucić?).

  6. W swoim repertuarze ma piosenkę pod tytułem „Fenyloetyloamina”. Ani razu to słowo nie pada w tekście utworu! A ja tak bardzo chciałam usłyszeć dźwięk łamanego języka Honey, właśnie podczas wyśpiewywania słowa, które położyłoby na łopatki każdego nietrzeźwego. P. s. języka tak naprawdę nie da się połamać, co najwyżej nadwyrężyć. Niestety, bo śmiesznie wyglądałby w gipsie! 

  7. Sama zwróciła uwagę internautów na to, że jej twarz przypomina twarz Shreka. Teraz przez nią ulubiony ogr wydaje mi się brzydszy! Nie mogę w spokoju obejrzeć jego przygód, bo obawiam się, że też zacznie śpiewać szmirowate piosenki. A od tego przecież jest Osioł ;).

  8. Ma głupi pseudonim. Honey. Honey? Honey! Wymawiać: honi czy honej? Nie mogłaby nazywać się po prostu Honorata? Imię jest niebanalne. Jednak najwyraźniej pseudonim miał pasować do repertuaru. Pasuje. Jest słodko, miodowo, cukrzycogennie i infantylnie.

  9. Kopiuje Miley Cyrus. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że się tego wypiera. Ale droga Honey nikogo, kto ma dostęp do internetu, nie oszukasz. Chciałoby się napisać: jaki kraj, taka Miley. Jednak z Polską jeszcze nie jest aż tak źle, prawda?




  10. Miał być inny powód, ale piszę tego posta od piątku, więc zaszczytny numer 10 brzmi: Hejtuję Honoratę Skarbek, bo zrobiła karierę praktycznie bez żadnego talentu. Jestem zła, że ludzie uzdolnieni śpiewają do lustra, bo przez sito show-biznesu przechodzą jedynie ładnie pomalowane wydmuszki (mamy akcent wielkanocny). A nawet jeżeli chcą się wybić, to rzuca im się kłody pod nogi, żeby utorować drogę do sukcesu tępocie. Skoro tak bardzo chcemy dogonić Stany, to dlaczego nadal lansujemy beztalencia, zamiast poszukać perełek w podziemiach? Polski odbiorca nie jest idiotą. To znaczy, pewnie kilku się takich znajdzie... Jednak większość (mam nadzieję) interesuje coś naprawdę wartościowego.



    Na tym skończę. Jest wtorek. Dlatego ten post, a szczególnie ilość czasu, którą przeznaczyłam na jego napisanie, chcę zadedykować moim najdroższym (dosłownie): T-mobile i Orange. Za to, że co miesiąc mnie okradacie, dając w zamian wielkie nic. Przez Wasz zasięg, a w zasadzie jego brak, nie mogę utrzymać kontaktu z najbliższymi. No chyba, że będę się wyginać we wszystkie strony świata, w poszukiwaniu sieci. Żeby było jasne: nie mieszkam na pustyni (mam nadzieję, że tak zostanie, bo strasznie nie lubię upałów)!

    Za brak podsumowania również należą się podziękowania moim operatorom. Dziękuję. Idę wycierać żyrandole.

    Lubicie Honoratę czy podzielacie moją niechęć?

niedziela, 22 marca 2015

Zadrogie Podsumowanie - zupełnie nowy post. Niepodobny do poprzedniego!

To już drugi odcinek cyklu moich subiektywnych podsumowań. Dosyć nieregularnych (i tu mam ochotę na niezbyt "smaczne" porównanie, ale je sobie odpuszczę). Nie będę się tłumaczyć, dlaczego nie potrafię trzymać się ustalonych terminów (chociaż w tym przypadku żadnych nie było). Przeszłabym już do sedna, ale to mój blog i na razie mi się nie chce. Może za kilka zdań...

Miniony tydzień chyba nie wniósł zbyt wiele do polskiego show-biznesu (jednak zaczęłam właściwy temat wcześniej... chyba muszę zmienić leki, bo nawet sama sobie zaprzeczam i to jeszcze poprzez klawiaturę. Nie mieszkam w pojedynkę, więc mówienie do siebie odpada). To tyle. Zaczynamy!

Ten tydzień zdominowały programy typu reality show – z gwiazdami lub nie.

O chronologię nawet się nie dopytujcie. Nie obchodzi mnie ona i nie będzie. Za trzydzieści lat zamierzam obchodzić osiemnastkę.

Celebrity Splash! Nie oglądałam trzeciego odcinka. Ale wiem, że niektórzy STAWALI na głowie, żeby widownię przed telewizory przyciągnąć. Pozdro Mongolski Chińczyku! Sztucznym wzwodem świata nie zwojujesz, bo statystyk oszukać się nie da ;).

Z Tańca z Gwiazdami odpadł Norbi, co mnie bardzo zasmuciło. Żartowałam! Zasmuciło mnie to, że taniec Bożenki z Klanu został źle ocieniony. No dlaczego?! Bo drewniany? Wypowiedzi jurora Malitowskiego są bardziej drewniane niż ławki w kościołach, a nikt się tym zbytnio nie przejmuje. Na szczęście Bożenka ocalała, a jej podrygi nadal będą umiały wieczory Polakom.

W You Can Dance przechodzą tylko najładniejsi tancerze (i tancerki of kors). Piróg ciągle płacze. Agustin marszczy brwi, chociaż tak się ślini do niektórych uczestniczek, że nie chcę się domyślać co robi po nagraniach. Natomiast nasza smutna Kinga Rusin nawet nie może być ozdobą stołu jurorskiego, bo ktoś ją ubiera w brzydkie sukienki. Temat Kazadi pominę wielokropkiem... O!

Mali Giganci wzbudzają skrajne emocje. Tutaj również się nie rozpiszę, bo za dziećmi przepadam tak samo, jak muzułmanin za golonką.

Pozostałe wydarzenia tygodnia to:

  1. Rozpadło się "ciało astralne". Tak, tak. Włodarczyk i Krawczyk już nie są razem. Galaktyka ta sama, łóżko niestety nie.
  2. Kuźniar chciał zabłysnąć super lifehackiem, ale wyszedł na buraka-cebulaka. W rezultacie coraz więcej ludzi go nie lubi, nawet jeżeli w duchu przyznają mu rację ;).
  3. Anna Guzik się spociła i pozwoliła na sfotografowanie tego „precedensu”. No nie! Nie wierzę! A tak serio, to wierzę, bo miałam biologię w szkole. Wiem co to gruczoły potowe, po co są i ogólne mnie to nie śmieszy, ani nie gorszy. Po prostu nic innego nie przyszło mi do głowy.

Koniec na dziś. Przepraszam za brak obrazków. Wiem jednak, że w waszych mądrych mózgach na pewno pokazały się o wiele lepsze, od takich, które ja zrobiłabym w gimpie.

piątek, 20 marca 2015

Chcę być nemesis M. Rozenek! - przegląd starej prasy

Jestem wielką fanką Magla Towarzyskiego! Wiecie dlaczego właśnie tym się z Wami podzieliłam? Otóż dzisiaj zabawię się w komentowanie polskiej prasy kolorowej. Niestety nie wzięłam na tapetę niczego nowego. Wręcz przeciwnie. Znowu przyczepię się pani Rozenek. Swoją drogą, nie wiem dlaczego jej tak nie lubię... To chyba przez tę manię sprzątania, która opętała również moją matkę. Nietrudno się domyślić, że zawsze na linii ognia mojej sprzątającej mamy byłam ja. ZAWSZE! A przed świętami to w ogóle ledwo uchodziłam z życiem. Ale przynajmniej było czysto, nawet pod panelami...

Prześwietleniu poddam wywiad z byłą Perfekcyjną, którego udzieliła magazynowi Viva w 2012 r. (lubię przeglądać stare gazety, taki fetysz :D).

Na okładce Pani Chodząca Perfekcja siedzi – w dosyć swobodnej pozie. Wygląda trochę tak, jakby miała zamiar za chwilę ogolić sobie nogi. Jednak nie musi tego robić, gdyż fotoszopy zrobiły to za nią! Oprócz tego artystycznie potargały włosy i wygładziły skórę naszej bohaterce. Dzięki temu nie wygląda ona jak Perfekcyjna Pani Domu, ale jak Perfekcyjna Pani Alkowy – wiem, że suche, lecz nie osądzajcie mnie! Proszę :).


 
Kiedy już przestaniemy podziwiać zdjęcie, możemy przeczytać tzw. zajawkę wywiadu. Dowiadujemy się z niej, że:
a) Pani Małgorzata Rozenek budzi jakieś (takie) emocje
b) odkryjemy jej wszystkie sekrety
c) obejrzymy „zdjęcia jakich nie było” 

Po przeczytaniu wywiadu od razu stwierdzam, że nie ma nic o emocjach (oprócz tego, że pan przeprowadzający wywiad płacze podczas programu „Perfekcyjna Pani Domu”!) . Z sekretami jest już lepiej.

Po pierwsze – w domu PPD ze stołu sypią się okruszki, bo od tego jest dom(no przecież!). Pani Perfekcyjna wcale nie jest perfekcyjna, ale chciałaby być (to ja już nie rozumiem, jest czy nie jest? A może jest taka perfekcyjna w swojej nie perfekcyjności?). Dowiadujemy się też wielu innych „sekretów” np.: ile lat mają dzieci Pani Małgorzaty, że nie je ona śniadań, bo pije tylko kawę. Bla, bla, bla…

Godna uwagi jest mała przesłanka, jakoby pani Małgorzata cierpiała na rozdwojenie jaźni. Kiedyś w mediach była podobna postać. Mam na myśli bohaterkę Disney`a - Hannah Montana. Dziewczynka rano chodziła do szkoły, jako Miley. Wieczorami zakładała perukę (dzięki której NIKT jej nigdy nie rozpoznał! Heloł! Laska zmieniała tylko kolor włosów, a nie całą twarz!) i zamieniała się w „gwiazdę rocka” z repertuarem świetnie nadającym się jako soundtrack „ My Little Pony”. - To był niemal przypis redakcyjny specjalnie dla gimbazy, bo może Hany Montany nie znają.

Perfekcyjna ma podobnie. To znaczy: Rano wyciera kurze, a wieczorem grilluje telewizor. Skąd to wiem? Och przejdźmy więc do podpunktu c) – zdjęć jakich nie było! Stanowią one bardzo ciekawą historię. 

Zdjęcie nr 1 – Małgorzata Rozenek grilluje telewizor, uśmiechając się przy tym tak, jakby chciała z grillować Ciebie, bo test białej rękawiczki źle poszedł!




Zdjęcie nr 2 - Małgorzata Rozenek pije kawę(czyli je śniadanie) najprawdopodobniej z Mc Donald`sa (bo rano za free), podczas gdy czyjaś ręka udaje tatuowanie. Btw. Skąd mam wziąć wiadomość?




Zdjęcie nr 3 – Małgorzata Rozenek w koszulce z napisem „Famme Fatale No 221” w dziwny sposób otwiera usta… zdjęcie aż za bardzo nadaje się do akcji "przeróbcie moje zdjęcie".




Zdjęcie nr 4 – Pora na obiad – Małgorzata Rozenek je makaron w czerwonej sukni do ziemi. W kuchni panuje bałagan, bo nie przyszła jeszcze pani sprzątająca (chyba nie myśleliście, że Perfekcyjna sama, samiutka porządkuje swój dom?! W końcu szewc bez butów chodzi...). 




Zdjęcie nr 5(ostatnie) – MR zmywa sobie makijaż i jednocześnie płacze - to moje ulubione! Jak widać niektórzy bardzo nie lubią robić demakijażu – szczególnie po powrocie z imprezy. Chcesz iść już spać, ale nie chcesz rano obudzić się pandą. Co robić?! Co robić?! Trudne problemy pierwszego świata. 



Po przeczytaniu wywiadu i obejrzeniu zdjęć na chwilę zaniemówiłam. Potem jednak zaczęłam wspominać rok 2012. Ile ważnych rzeczy się wtedy wydarzyło! Na przykład: Euro2012, moje dwie dekady na Ziemi, znalezienie przyjaźni na całe życie (mam nadzieję), no i pierwsze odcinki Perfekcyjnej Pani Domu. To był naprawdę dobry rok...

Życzę Wam jeszcze lepszych lat (roków? xD)!!!

Niedługo Zadrogie Podsumowanie #2


piątek, 13 marca 2015

Podsumowanie tygodnia, który jeszcze trwa

Chciałam zrobić podsumowanie tygodnia. Jednak dzisiaj jest piątek, w dodatku trzynastego, więc to mogłoby się nie udać. Poza tym, zupełnie nie wiem co do takiego podsumowania wybrać. No bo tak. Przez miniony tydzień (włączam też poprzedni weekend, a co!) wydarzyło się sporo ważnych rzeczy.  Chociaż do odważnych świat należy - spróbuję! No i lepszego tematu nie wymyśliłam...


Początkowo pomyślałam o premierowym odcinku Celebrity Splash. No, ale cóż tu dodać. Ot, grupa polskich celebrytów skacze do wody... Niby nic ciekawego. A jednak wstałam w niedzielę rano i jeszcze odczuwając skutki soboty włączyłam drżącą ręką telewizor. Pierwsze wrażenie? Jest woda, to dobrze. Niedziela to zapewne międzynarodowy dzień picia duuużej ilości wody. Co dalej? Nudy, reklamy, znowu nudy i reklamy. Potem prezentacja zawodników, kilka ckliwych historyjek, siniaków, plusków, jeden ogromny brzuch i Danuta Stenka. Aha! No i jeszcze te nieszczęsne skoki. Czy coś przyciągnęło moją uwagę? Na pewno dobór uczestników. Sami zobaczcie: rolnik, słowianka, aktor, kucharz-juror, kopiący bokser i Ilona Felicjańska. Iście szatańskie zastawienie! 

Potem całym internetem wstrząsnęła afera z instagramowymi modelkami. Mnie to jakoś specjalnie nie dotknęło, ale przynajmniej poszerzyłam swoją wiedzę o kolejny rodzaj ludzkich upodobań(?) seksualnych. 

Tyle szczęścia nie miała Anna Wendzikowska, która nie wiedziała kim jest Grotowski. Dzięki jej niedouczeniu teraz większość Polaków już wie kim on był. Dziękuję Aniu (w ich imieniu) i czekam na Twoje kolejne potknięcia, bo zwyczajnie Cię nie lubię.

Nie przepadam także za Dodą. Jednak uważam, że to właśnie ona powinna nas reprezentować na Eurowizji. Kto bardziej niż królowa kiczu nadaje się na festiwal kiczu?! Zamiast Doroty pojedzie Monika Kuszyńska. Brody nie ma, ale ma wózek inwalidzki. Europo zmiłuj się nad nami! Zapomniałabym – Australio również.

No i na koniec. Kamil Durczok pożegnał się z TVNem. Ciekawe czy ta wielka niebieska kulka uścisnęła mu dłoń na pożegnanie? Jedno jest pewne. Bez Kamila Fuckty nie będą już takie same. Moja babcia kiedyś go lubiła... Jednak potem przerzuciła się tych przystojnych. Ekipa programu świętuję, a Durczok pokutuje – za swoją rozwiązłość.

Wcale nie ma z czego zrobić tego podsumowania. Chociaż czekajcie! Chyba to właśnie zrobiłam... A teraz czekam na Wasze opinie. Nie wstydźcie się. W końcu jesteśmy Polakami i znamy się na wszystkim!

piątek, 6 marca 2015

Perfekcyjna Kobieta i drażliwa kwestia wieku

Bycie kimś sławnym to naprawdę ciężka praca. Serio! Każdy, kto zarzyna się za najniższą krajową przez 12 godzin dziennie przyzna mi rację. No bo sami zobaczcie: trzeba zawsze mieć uczesane włosy, nierozmazany makijaż i wyprasowane ubrania. A do tego ci wszyscy dziennikarze, hejterzy i eksperci od wszystkiego, którzy cały czas krytykują. Jak żyć?!
Teraz jedną z ofiar wielkiej sławy padła była Perfekcyjna Pani Domu – Małgorzata Rozenek. Do mediów znowu wróciła kwestia jej wieku. Muszę przyznać – bardzo sporna. Otóż Gonia ma dwie daty urodzenia. To znaczy, pewnie ma jedną, ale do końca nie wiadomo jaką.

Wszytko dzięki Magdzie Mołek. Albo przez nią. Jeśli jakimś cudem przeczyta to Perfekcyjna, wtedy druga opcja będzie jak najbardziej na miejscu. Ta niedobra Mołek – Stołek! Wracając do tematu. Magda w swoim talk-show wkurzyła Gosię właśnie pytaniem o wiek. Portale plotkarskie to podłapały i mamy temat tygodnia!

Postanowiłam przeprowadzić małe śledztwo (bo ostatnio znowu zaczęłam oglądać Veronicę Mars). Policzyłam sobie lata, które Małgorzata spędziła w szkole, na studiach, w małżeństwie. Wyszło mi, że w sumie wszystko się zgadza z datą urodzin w 1978r. Nawet odwiedziłam bardzo brzydką stronę internetową jej szkoły baletowej i jeszcze brzydszą szkoły podstawowej. Nie wspominając już o tym okropnym liczeniu. Aż mi się przypomniała własna podstawówka... Tyle ciężkiej pracy, potu, krwi i łez, a nic ciekawego nie odkryłam. Jeżeli jednak wpadnę na nowy trop, na pewno dam znać. Nadal czuję żyłkę detektywistyczną, bo zostały mi jeszcze dwa sezony ww. serialu.

No dobrze. Teraz trochę konkretów. Są dwie daty urodzenia – 1969 i 1978. Z tego wynika, że Małgorzata Rozenek może mieć 46 albo 37 lat. Internety przemawiają za niższym wiekiem. Co z tego wynika? Po prostu Gosia wygląda starzej, niż powinna. Ja na jej miejscu powiedziałabym, że przekroczyłam pięćdziesiątkę. Wtedy wszyscy by się podniecali moim super młodym wyglądem (jak na ten wiek) i wychwalaliby pod niebiosa chirurga plastycznego, który za to odpowiada.

Po co się tak stresować wiekiem? Są na świecie dużo ważniejsze sprawy. Na przykład: w co się ubrać na kolejną premierę, jak się podlizać Miszczakowi, albo którą rękę lepiej oprzeć na biodrze, podczas pozowania pod ścianką. Poza tym, kobiety i tak żyją dłużej ;).

A według Was? Ile lat ma Małgorzata Rozenek? Bo to, że staro wygląda wiemy wszyscy...

poniedziałek, 2 marca 2015

Historia jednego teledysku w 10 ujęciach

Tak jak obiecywałam – witam ponownie!

Dzisiaj wzięłam na warsztat nowy, nowiutki i pierwszy teledysk Marty Bijan (równie nowej).

Pamiętacie Martę? Jeżeli nie to ta emotikona powinna Wam pomóc. UWAGA! Właśnie ta: :(.
Widzicie światełko w tunelu? Nadal nic? No to ja wyjaśnię. Marta brała udział w ostatniej edycji programu X Factor. Dotrwała do finału, ale nie wygrała. Przez cały program uśmiechnęła się jakieś pół raza, ale i tak widzowie na nią głosowali. Uśmiech nie zawsze jest w cenie.

Marta zniknęła na chwilę z show-biznesu, ale teraz wraca ze swoim debiutanckim teledyskiem do piosenki pt. Poza Mną. Za chwilę rozłożę go na czynniki pierwsze, albo jak kto woli, na printscreeny.

Zaczynamy!

1. Na początku filmu widzimy klauna – postrach wielu normalnych ludzi i Sama Winchestera. Klaun, jak to klaun. Wygląda strasznie, rzuca nożami w Martę i jest zapewne alegorią lęków dzieci w wieku gimnazjalnym. Nie ma większego związku między nim, a dalszymi wydarzeniami.
 

2. Przechodzimy do naszej bohaterki. Widzicie jej minę? Tak jakby chciała powiedzieć "Serio głupi klaunie? Nie umiesz trafić tępym nożem w stojącą bez ruchu nastolatkę?". Chociaż taki wyraz twarzy towarzyszy jej od samego początku w telewizji, więc mogła także myśleć coś w stylu "zjadłabym kanapkę z paprykarzem". Nie jestem nastolatką już od 5 lat. Zapomniałam jak to jest. Ale kanapkę z paprykarzem też bym zjadła...



3. Tutaj klaun podrzuca nóż. Właściwie to nie jest zbyt ciekawe. Przejdźmy dalej.



4. Tu znowu jakiś nieciekawy kadr (gdzie ja miałam oczy podczas robienia tych printscreenów?!). Wspomnę tylko, że stylizacje Marty przygotowała najpopularniejsza blogerka/celebrytka/stylistka Maffashion.



5. No i w końcu coś zaczyna się dziać! Ten oto młodzieniec, którego prawie nie widać, przez cały teledysk ucieka przed Martą. To by wyjaśniało jej późniejsze zachowanie...



6. Marta jest na imprezie. Jednak chyba nie bawi się zbyt dobrze. Za jej plecami zapewne rozgrywa się party stulecia, w stylu balu gimnazjalnego, a biedna dziewczyna nie ma chłopaka. Stoi sama na środku i pewnie jeszcze przeszkadza innym. Widzę podobieństwo do I`m with you Avril Lavigne. Pewnie się czepiam ;).



7. Siedzą, piją, lulki palą, a Marta se swoją miną nr... (ŻADEN! Ona ma cały czas tę samą minę!) wcale nie chce się włączyć w niezłą imprezę. Spójrzcie na jej koleżankę po lewej. Dziewczyna chce się bawić. W końcu gimnazjum to "najpiękniejszy" czas w życiu każdego młodego człowieka. Wiecie co mam na myśli: pryszcze, brzydkie ubrania i upijanie się jednym piwem.



8. A może jednak nie piwem? Marcie toast się nie spodobał. Najwyraźniej woli piwo. Nie dziwię się jej. Puszka lepiej pasuje do koszuli w kratkę.



9. Żarty się skończyły! Marta przewraca stół z trunkami. A ja wiem dlaczego! Widzicie, że na tym stoliku stoi butelka mineralnej. Też bym była naburmuszona, jeżeli w czasie imprezy ktoś kazałby mi udawać, że woda to wóda. Nie ten kraj i nie ten obyczaj. Poza tym kolega z prawej chyba wiedział jak się kończą takie zabawy w wielkie melanżowanie.



 
10. Dlatego nie dziwi mnie ostatnia scena. Ja też bym uciekła z takiej imprezy. Nie wiadomo jakby mogła się skończyć. Może ktoś zacząłby odpytywać innych z ortografii... Gimnazjum to naprawdę mroczne miejsce...



Na tym skończę moje rozwlekłe rozważania. Oczywiście nie chciałam nikogo obrazić. Jednak jeśli mi się to udało, to mój kociołek w piekle zrobi się trochę cieplejszy.

Pozdrawiam i czekam na Wasze opinie!

niedziela, 1 marca 2015

Na początku był chaos...

Właściwie w moim przypadku na początku było zbyt długie oczekiwanie. Na szczęście już jestem i spieszę z wyjaśnieniem powstania tego bloga(?).

Dlaczego taka nazwa?

Zadrogi Show-biznes. "Pierwszy wyraz jest napisany łącznie, a nie powinien!" – krzyczą absolwenci podstawówek z lat 90.! A właśnie, że powinien!!! Zadroga to moje nazwisko. Dla niektórych zabawne. Dla innych normalne (prawda, tato?). Według mnie ma potencjał. Dlatego upchnęłam je w nazwę.Poza tym, w naszym ubogim kraju zdecydowanie za dużo pieniędzy skupia się w show-biznesie (jest za_drogi, hahaha). A ja lubię pieniądze, ale nie lubię kiedy są kiepsko inwestowane.

A reszta?

Och! Ach! Od dziecka lubię show-biznes. Gdybym była Amerykanką, po roku od urodzenia kazałabym się zaciągnąć na casting do reklamy rozpaplanej marchewki. Ale na to jest o 22 lata za późno. No i nie mam amerykańskiego obywatelstwa. Jednak nie wylewam łez. Założyłam tę stronę i zamierzam komentować polski show-biznesik. W końcu przestanę gadać do telewizora lub czasopism. Będę o tym pisać! Dla ludzi! To takie ekscytujące!

Czego możecie się spodziewać?

Zapewne suchego poczucia humoru. Może sarkazmu i ironii. Jeszcze nie wiem w jakiej kolejności. W każdym tygodniu wezmę pod lupę dwa, a może trzy najciekawsze wydarzenia z polskiego rozrywkowego podwórka. Czasem zainteresuję się też zagranicą.

Nie pozostaje mi nic innego jak skończyć. Kończę. Ale nie znikam. Czekajcie na więcej.