środa, 8 kwietnia 2015

Disco Star - Recenzja


(Za)drogi Czytelniku to co zobaczyłeś powyżej nie jest żartem! Może być efektem długotrwałego wdychania środków do czyszczenia wszystkiego... Jednak nie mam zamiaru zastanawiać się nad motywacją wszystkich moich wyborów. Po pierwsze chcę przejść przez życie bez antydepresantów. A po drugie postanowiłam być bardziej spontaniczna!

Zanim zacznę "recenzować" uprzedzę, że nie mam w tym doświadczenia. Dlatego, jeżeli recenzja wcale nie będzie recenzją, nie miej mi tego za złe.

Wiesz czym jest program Disco Star? Jeżeli nie, to spieszę z wyjaśnieniem. To produkcja typu talent show z disco polo w roli głównej. Nie jestem fanką, ale wymyśliłam im hasło promocyjne:

"Jeżeli nie zdążyłeś załapać się do X Factora, jesteś za mało profesjonalny do The Voice of Poland, ale za bardzo obciachowy do Must Be The Music, to ten program jest dla Ciebie!!! Disco Star w PoloTv! Będziesz wykonywać utwory, których nikt nie słucha, ale wszyscy znają!
Zgłoś się do nas!!!"

                                                                                                      -wszystkie prawa zastrzeżone ;)-


Poza tym, tylko w tym programie na jeden znośmy występ przypada dziesięć złych! Nie wiem jak Ty, ale ja zawsze oglądam talent show ze względu na ludzi, którzy dostali się tam przez pomyłkę.
Największym minusem produkcji jest disco polo. Jeżeli nie możesz znieść tej muzyki(?), to wyłącz dźwięk. Uwierz mi, że układy taneczne uczestników śmieszą nawet "na sucho". Masz tu kawałek "na spróbowanie":

 
 
W jury zasiadają same gwiazdy: Szaza (nie chce mi się sprawdzać poprawnej pisowni), lider zespołu Boys, jakiś tleniony koleś z wyżelowaną czupryną i jeszcze jeden z dużą głową, którego w ogóle nie kojarzę. Oto oni w zestawie z prowadzącymi (zabaw się w „kto jest kim”, tak dla urozmaicenia wieczoru):


Co tam się robi?

Śpiewa!!!
Niezbyt dobrze wygląda!
Niezbyt dobrze śpiewa!
Tańczy i śpiewa!!!
Tańczy i niezbyt dobrze śpiewa!!!
No i jeszcze:
Niezbyt dobrze tańczy ;).
Właściwie tyle.

Dlaczego to oglądam?

Nie oglądam! No może nieregularnie... (widziałam jeden odcinek. Jeden! Przysięgam na moje wielkie brązowe oczy!).

Kontynuując odpowiedź na powyższe pytanie:

Bo lubię, kiedy ze zdziwienia moje oczy chcą uciec z czaszki.
 Bo kiedy jestem w domu, to wpadam w emocjonalny dół. Wtedy ten program mi pokazuje, że są gorsi ode mnie. I jeszcze śpiewają disco polo. I jeszcze robią to źle (też myślałeś (za)drogi Czytelniku, że tak się nie da?).
Bo prowadzący nie wkurzają, gdyż prawie się nie wypowiadają (Patrycja Kazadi powinna się od nich uczyć).
No bo disco polo istnieje, nie da się tego zignorować. A skoro wleziesz między wrony...

Czy polecam ten program? Chyba nie. Ja lubię takie psychodeliczne widowiska (widziałam „Ludzką Stonogę”. Dwa razy. Z własnej woli!). Jednak jeżeli chcesz się pośmiać, jesteś sam w domu, albo pod wpływem napojów wyskokowych za znajomymi (picia do lustra nie pochwalam), to możesz poświęcić swój mózg i obejrzeć Disco Star.

Przepraszam za ten wpis wszystkich, którzy dotrwali do jego końca. Szczególnie przepraszam Ciebie. Wiem, że nienawidzisz tej "muzyki". Dlatego też Tobie go dedykuję ;).

(Za)drogi Czytelniku!
Jeżeli zobaczysz choć jeden odcinek, to daj mi znać. Albo tu, albo na fejsbuku. Czekam :)))!

1 komentarz:

  1. Raz zmusiłaś mnie do obejrzenia części tego programu i było to o jeden raz za dużo! :P Generalnie to doceniam Twoje poświęcenie, oglądanie tego typu talent show to naprawdę koszmar. Brrr.

    OdpowiedzUsuń